Po co tyle świec nade mną,
tyle twarzy?
Ciału memu nic już złego
się nie zdarzy.
Wszyscy stoją, a ja jeden
tylko leżę -
Żal nieszczery, a umierać
trzeba szczerze.
Leżę właśnie, zapatrzony
w wieńców liście,
Uroczyście - wiekuiście
- osobiście.
Śmierć, co ścichła, znów
zaczyna w głowie szumieć,
Lecz rozumiem, że nie trzeba
nic rozumieć...
Tak mi ciężko zaznajomić
się z mogiłą,
Tak się nie chce być czymś
innym, niż się było!